Z dziennika Mycrofta Holmesa
Jest już po akcji. Moriarty nie żyje, Sherlock jest bezpieczny. Mój mały
braciszek jak zwykle w tarapatach, a ja jak zwykle go ratuję. To już
nasza tradycja. Sherlock kocha niebezpieczeństwo, a ja kocham jego. Mimo
mojej troski, a może właśnie przez nią on uważa mnie za arcy wroga.
Szczerze mówiąc nigdy nie okazywaliśmy sobie miłości, a z jego ust taka
opinia brzmi jak komplement.
Współczuję Johnowi, wiem, że Sherlock był dla niego bliski. Nie byli
tylko współlokatorami, byli przyjaciółmi, prawdziwymi przyjaciółmi.
Owszem, sam jestem zdziwiony, że ktoś taki jak mój brat może mieć
przyjaciół, a właściwie jednego przyjaciela, nikomu innemu nie okazywał
nawet namiastki sympatii. Mam nadzieję, że doktor Watson w miarę szybko
poradzi sobie ze śmiercią detektywa wszech czasów, możliwe nawet, że
znajdzie swoją drugą połówkę. Z Sherlockiem nigdy nie miał na to czasu,
zresztą przez tę całą przyjaźń obojga uważano za homoseksualistów,
właściwie nawet mnie czasem przeszło to przez myśl. Holmes jednak nie
zna miłości, żadnej miłości, to najlepszy argument na to, że jest
"normalny".
Przez co najmniej kolejne dwa lata Sherlock będzie pod moją musztrą, po
tym czasie pomyślimy co dalej. Zezwoliłbym mu na szybsze
zmartwychwstanie, ale w moim stylu. Nie chciałbym narażać Watsona na
zawał serca, ani Sherlocka na poturbowanie jego kościstej twarzyczki.
Niestety jestem pewien, że nie pójdzie na kompromis i jak zwykle
zadziała na własną rękę. W każdej chwili muszę być gotów na jego
wybryki.
Dzięki mojemu stanowisku mam dostęp do każdej osoby, do każdej
informacji, zorientuje się kiedy będzie odpowiedni moment na wielki
powrót, na chwilę obecną muszę udawać pogrążonego w żałobie brata. Nawet
ci o sercach z lodu mają obowiązek być przygnębieni po śmierci bliskiej
osoby. Czarny parasol, czarna marynarka, twarz bez emocji, właściwe to
mój codzienny wygląd- idealnie. Czas porozmawiać z Johnem...
TY NAWET SOBIE NIE MYŚL, ŻE JA TAK ODPUSZCZĘ.
OdpowiedzUsuńJutro ma być nowy rozdział, rozumisz? ._.
Kochamkochamkochhhaaam!
Morgano, masz talentor!
I to wielki!
Kocham ff z widzenia Mycrofta. Ty spisałaś się idealnie!
NAWET PARASOLKĘ DAŁAŚ, KOCHAM ♥
-Dżim
Boski nagłówek :O
OdpowiedzUsuńA post, tak jak już pisałam... Masz talent i pisz dalej :)
Ps. Dodasz gadżet obserwatorów?
Nie do końca wiem, o czym będzie ta historia, ale już mi się podoba!
OdpowiedzUsuńŁadnie napisane, masz fajny styl :)
I świetnie wyszło Ci opisywanie z punktu widzenia Mycrofta :3
Czekam na kolejny rozdział :>
A'la prolog.. sądze że to odpowiednie co napisałać gdyz to jakby kontynuacja twojej wersji ;p
OdpowiedzUsuńpozdrawiam