sobota, 18 października 2014

II

 Ronald Kerr Collage
     Taksówka zatrzymała się gwałtownie, pas wbił mi się w klatkę piersiową. Spojrzałem przez okno- szkoła Rolanda Kerra. To tu zakończyła się pierwsza sprawa, to tu uratowałem Sherlocka. Zrozumiałem, że z kierowcą nie warto dyskutować, wysiadłem z zamiarem zamówienia innej taksówki. Nagle zewsząd otoczyli mnie tędzy mężczyźni, wyglądali niezbyt przyjaźnie.
 - Idzie pan z nami. - oznajmił łagodnie, lecz stanowczo jeden z nich.
     Nie dałbym rady im uciec, przytaknąłem i pomaszerowałem między mężczyznami, którzy co jakiś czas szturchali mnie twardymi ramionami. Weszliśmy do prawego budynku, minęliśmy schody i zatrzymaliśmy się przed śnieżnobiałymi drzwiami. Łysy mięśniak dał mi do zrozumienia, że dalej idę sam. Otworzyłem delikatnie drzwi i znalazłem się w ciemnym pomieszczeniu. Przez brak jakiegokolwiek światła nie mogłem ustalić wielkości pokoju. Obróciłem się kilka razy wokół własnej osi, próbując namierzyć ściany, gdy w jednym z kątów podoju zapaliło się jasne, białe światło.
 - Miło, że przyszedłeś - poznałem ten głos od razu. - Mam nadzieję, że nie było problemów z... no wiesz... nimi.
 - Sh... Sher... - szepnąłem nadal kręcąc się wkoło, starając się nie wpaść na żaden stół, których najwyraźniej było tu kilka.
     Wysoka postać podeszła do lampy, najpierw zobaczyłem cień długiego płaszcza, potem morze krótkich loczków, a na końcu ujrzałem jego twarz. Bladą, chudą, rozbawioną twarz Sherlocka.
Zamurowało mnie mimo uprzedzeń Mycrofta. Milczałem, stałem i milczałem, mając nadzieję, że to tylko głupi dowcip. Nie, tak naprawdę wcale nie chciałem, aby to był żart.
     Mijały minuty, pięć, dziesięć, a ja nadal wpatrywałem się w wysokiego mężczyznę, który teraz najzwyczajniej w świecie popijał kawę. Nie mam pojęcia, skąd ją wziął.
 - John, daj spokój, nie możemy siedzieć tutaj cały dzień. Musimy się jeszcze pozbyć twoich wąsów.
     Moich wąsów? Ale skąd...? Przecież byłem poza zasięgiem światła.
Zrobiłem kilka kroków w jego kierunku, wpadłem na stół, zrzucając kilka drobnych przedmiotów. Zapaliło się światło, ktoś musiał usłyszeć dźwięk tłuczonego szkła.
     Blade światło przez chwile mnie oślepiało, brnąłem jednak na przód, chciałem jak najszybciej rzucić się na Sherlocka, który zdawał się oddalać. Zanim stanąłem z nim twarzą w twarz, miałem wrażenie, że laboratorium jest nieskończenie długie.
 - Jak... jak to możliwe? - zapytałem dysząc ze złości.
 - Nigdy nie umarłem - odpowiedział beztrosko.
      Schyliłem głowę, ręce oparłem o kolana, brakowało mi tchu.
 - Kto jeszcze wiedział? - podniosłem wzrok.
 - Molly wiedziała, Mycroft, ludzie, którzy nam pomagali... w sumie jakieś 50 osób - Parsknąłem śmiechem, śmiechem pełnym żalu. - To co, gotowy na wielki powrót? Akcje pełne niebezpieczeństwa, nas dwoje, pulsująca krew, ucieczki, morderstwa... - kontynuował Sherlock.
     Nie wytrzymałem, zamachnąłem się i zadałem mu mocny cios w szczękę. Zamilkł. Z jego wargi zaczęła spływać strużka krwi, nie sprawiał jednak wrażenia rozbolałego. Był zaskoczony, jego szeroko otworzone oczy patrzyły na mnie z pogardą. Przypominał szczeniaka, który właśnie został ukarany.
 - Powiedziałem coś złego? - prychnął ocierając sobie krew z podbródka.
Jeszcze jedno uderzenie, tym razem w nos. Przyłożyłem tyle siły, że Sherlock cofnął się chwiejnym krokiem. Po jego twarzy znów spływała krew, nieco więcej niż wcześniej. Poczułem pustkę w środku, a jednak miałem wrażenie, że szczęście mnie rozpiera. Uśmiechnąłem się, ale nie był to radosny uśmiech.
 - Naprawdę nie wiem o co ci chodzi, John. - rzekł detektyw trzymając się za nos, twarz miał zwróconą ku sufitowi, ale jego oczy wpatrywały się we mnie.
     Zamachnąłem się jeszcze raz, ale stał za daleko, uderzyłem pięściami o śnieżnobiały stół zostawiając na nim ślady krwi. Musiałem przeciąć się szkłem.
     Kucnąłem opierając twarz o szorstkie dłonie, musiałem się opanować, napadanie na Sherlocka nic nie da. Podniosłem się spoglądając na przyjaciela, stał zamyślony, a z nosa sączyła mu się krew.
 - Mam żonę i dziecko - powiedziałem spokojnie. - Nie chcę bawić się już w detektywów.
 - Masz żonę... i dziecko? - zapytał kpiąco Sherlock.
 - Będę miał żonę i dziecko - warknąłem. - Oświadczam się dzisiaj.
 Sherlock parsknął śmiechem.
 - Tęskniłeś za mną, tęskniłeś za niebezpieczeństwem, przyznaj. Nie będziesz dobrym mężem, igrając z kryminalistami - uśmiechnął się w grymasie bólu.
Jak śmie tak mówić?! Rzuciłem się na niego ponownie, powaliłem na podłogę i usiłowałem uderzyć, lecz on skutecznie hamował każdy cios.
 - Przestańcie zachowywać się jak dzieci, jeszcze zrobicie sobie krzywdę - usłyszałem głos pełen rozdrażnienia.
     Natychmiast powstałem rozglądając się po pomieszczeniu. Na krześle za reflektorem, który zobaczyłem po wejściu, siedział Mycroft. To pewnie on zorganizował to spotkanie. Zalała mnie fala złości. Skoro to spotkanie wynika z jego inicjatywy, nie wiem nawet, czy Sherlock faktycznie chciał się ze mną widzieć, może nadal by się ukrywał.
 - Będę na Baker Street, jeśli będziesz mnie potrzebował - powiedział Sherlock bez emocji. - A z Mary się już widziałem, spodziewa się oświadczyn - krzyknął, gdy opuszczałem pomieszczenie.
     Usłyszawszy to zatrzymałem się, opierając o drzwi. Wziąłem głęboki oddech - nie mogę już tam wrócić, nie do Holmesów - i poszedłem dalej.
 - Oj braciszku, ty nie jesteś człowiekiem - doszło mnie to zdanie, kiedy mijałem tęgich facetów, którzy obstawili wejście do szkoły.
Sherlock kiedyś doprowadzi mnie do obłędu.

17 komentarzy:

  1. JEEEEEEEEEEEST <333333
    Normalnie zeszłam na zawał, jak zobaczyłam, że jest nowy rozdział.
    I Sherlock wrócił! It's Christmas!
    Podobało mi się nawet. Chociaż czekałam, aż John serio się na niego rzuci, zamiast tylko uderzyć go kilka razy. Dialog był dla mnie odrobinę za szybki. Takie rzucone przez Sherlocka od razu wszystkie osoby, które wiedziały. No i rozdział z perspektywy Johna, a nie było żadnej rozkminy o tym, dlaczego wiedziała np. Molly i inni, a on nie. Chociaż może gniew go usprawiedliwia, to ja bym o tym raczej pomyślała. Ta grupka mężczyzn nie była dość subtelna jak na Mycrofta i dlaczego nie była to Anthea, ale taksówka? Może Sherlock chciał dać Johnowi trochę adrenaliny?
    John - badass, co tam, że się rozciął :) I gifa dałaś bardzo ładnego, widzę lepiej twoje wyobrażenie o Johnie w tej sytuacji (poza tym jak zwykle Martin mnie zabija).
    Podoba mi się to, że John "już ma" żonę i dziecko, planuje sobie już wszystko. Może o tym mówić, bo jakkolwiek jest zły, stoi przed nim Sherlock, a Mary nie ma.
    Komentarz Mycrofta na końcu mnie zainteresował. I co teraz? John nie wygląda na przekonanego, aby wracać - w końcu ma Mary. Ale całkiem ostatnie zdanie wyraźnie pokazuje, że nie zamierza skreslać go z jego życia, Sherlock już wrócił i zostanie, bez względu na skutki :)
    Z technicznej strony jest bardzo dobrze, znalazłam ze trzy braki przecinka, to wszystko (chociaż mogłam coś pominąć, bo czytałam z prędkością światła).
    I to "doszło mnie to zdanie" jest trochę dziwną konstrukcją.
    Czekam na więcej ;3
    Weny!
    Parasolka
    (no i były wonsy ;~;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powaliłaś mnie :D
    Twoje opowiadanie jest niesamowite! Nie dziwie się jakoś zachowaniu Johna, choć gadka Sherlocka mnie powalił! Niby się przywitał, wyjaśnił, że nigdy nie był martwy, ale ludzie… nie mogę xD
    Co z tego, że jego przyjaciel i partner jest osłupiały z powodu jego nagłego zmartwychwstania? Ba! Trzeba od razu przechodzić do konkretów - kuć żelazo póki gorące!
    W takich sytuacjach jak ta widać, że doskonale rozumiesz punkt widzenia swoich bohaterów, bo mężczyźni z przewagi mniej mówią, a więcej robią. Właśnie to mnie tutaj zaskoczyło, że tak świetnie piszesz o męskich uczuciach ich zmieszaniu i dziwnym zachowaniu.
    Rozwalił mnie również komentarz Mycrofta (jego imię kojarzy mi się cały czas z Microsoftem). Najwidoczniej z tej zgrai jedynie on jest najbardziej "dorosły".
    To niesamowite jak doskonale wykreowałaś postacie, nie wiem czy takie są w serialu (książce), ale już po tych dwóch rozdziałach (i prologu, nie zapominajmy o prologu!) zauważa się, że twoi bohaterowie nie są jednakowe, nie są szarzy – że tak powiem. Mają tą „iskrę” w sobie, tą osobowość.
    Będę dalej czytać i mogę życzyć Ci jedynie dalszego wytrwania w pisaniu i dalszej weny, aby cię nie opuściła i jedynie się wzmocniła :)
    Pozdrawiam ^^
    life-of-heros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to mi nieco głupio…
    Nie takie były moje intencję! Ja po prostu lubię pisać długie komentarze i nie oczekuje od ciebie tego samego! Ważne, że podoba Ci się mój rozdział :)
    Twój komentarz, nie ważne długi czy krótki, a jedyne istotne, że coś napisałaś i za to Ci szczerze dziękuje! Mam również nadzieje, że nie przeszkadzają Ci moje zawiłe i długie komentarze?

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo mi się podobał, ale pozwól, że się przyczepię do paru rzeczy.
    "- Miło, że przyszedłeś - poznałem ten głos od razu. - Mam nadzieję, że nie było problemów z... no wiesz... nimi."
    "Poznałem" powinno rozpoczynać się z wielkiej litery.
    "Nie mam pojęcia skąd ją wziął."
    Skoro już pisałaś z czasie przeszłym, to trzymaj się tego cały czas i użyj "nie miałem".
    A poza tym pomiędzy "pojęcia" a "skąd" powinnaś postawić przecinek.
    W niektórych miejscach zapominach o stawianiu znaków interpunkcjyjnych, na przykład w zdaniu są dwa orzeczenia, to powinnaś oddzielić.
    "wpadłem na stół zrzucając kilka drobnych przedmiotów. "
    Na przykład jeśli piszesz, że pił kawę i prychnął w tym samym momencie, to musisz pamiętać, aby odzielić "prychnął" od "popijając". No albo na odwrót.
    "krew pulsująca w skroniach"?
    A nie raczej w żyłach?
    Um, to chyba wszystko.
    Ogółem rozdział bardzo mi się podobał. Trochę mnie denerwuje to rozciąganie jednej sceny na kilka rozdziałów, chyba następny to będą oświadczyny, tak?
    Mam nadzieję, że mnie zaskoczysz.
    Masz świetny styl pisania, nie chciałam Ciebie zniechęcić. Pisz więcej, bo naprawdę dobrze ci to wychodzi.
    Zwłaszcza ten piękny gif z Martinem ♥
    A więc do następnego rozdziału bardziej się przyłóż i będzie dobrze :3
    Pozdrawiam i życzę weny!
    -Dżim

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz świetnym językiem,zazdroszczę Ci tego daru :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale piszesz, masz wielki talent! Czekam na więcej :)))

    P.S
    halloweenismylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ładnie piszesz też prowadzę bloga z opowiadaniami ale już na nim często nie piszę. Dobra każdy popełnia błędy w pisaniu KAŻDY.
    Ciekawy blog będę zaglądać!
    http://hejterka-blogerka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super piszesz! :D
    Zapraszam na nowy rozdział :)

    http://pamietnikkarolci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Obserwuję i liczę na to samo :D

    http://pamietnikkarolci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział i wygląd bloga. Obserwuję, bo zamierzam zostać stałym czytelnikiem. Zapraszam do mnie:
    http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne... Czytałam w wielkim napięciu i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)
    .
    Nominowałam Cię do Liebster Blog Award :) - http://vie-madeleine.blogspot.com/2014/10/62_26.html
    Pozdrawiam // Madi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja pierdziule, przeczytałam dosłownie na jednym wdechu.
    To w jaki sposób stworzyłaś swoich bohaterów dosłownie powala na kolana, normalnie sie zakochałam *_* czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział mam nadzieję, że niedługo się pojawi. Pozwól, ze zaobserwuję, żeby być na bieżąco. Pozdrawiam serdecznie
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Siemka :)
    Przeczytałam od początku.
    Super blog
    Nie mogę doczekać się, co będzie dalej

    Zapraszam też do mnie:
    http://itsmylife-dontyouforget.blogspot.com/
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  14. naprawdę świetnie piszesz :). Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie!
    Przepraszam, że tak późno. :)
    Mam wrażenie, że pisanie przychodzi Ci z taką łatwością.
    Super. :D

    OdpowiedzUsuń