niedziela, 6 września 2015

IX (koniec)

Lestrade's division

     ...i wtedy przyszedł czas na pokaz Sherlocka. Wyciągnął z tylnej kieszeni lśniącego Glocka i wycelował prosto w wariacko uśmiechniętą twarz Jima. Nikt nie zauważył osuwającej się na kolana panny młodej w sukni zmieniającej kolor na rubinowy. 
      - Nie ufaj Lestrade'owi, John – szepnęła ostatkiem sił.



     - Które z was mi to wytłumaczy? - inspektor rzucił na biurko tekturowy folder, z którego powypadały pojedyncze kartki. - I jak mogli nie zauważyć panny młodej na jej własnym weselu?!
     Donovan rzuciła Andersonowi spojrzenie mające mówić 'to był twój pomysł'.
     - To jest... to jest nasze hobby – wykrztusił w końcu mężczyzna.
     - Pasja – dorzuciła Sally, kiwając potwierdzająco głową.
      Greg rozejrzał się po zaciemnionym policyjnym biurze. Był późny wieczór, wszyscy pracownicy poszli nacieszyć się swoimi rodzinami, zostali tylko ci, którzy woleli cieszyć się sławnym Sherlockiem Holmesem i jego mniej znanym towarzyszem – Johnem Watsonem.
     - Nie *shipujecie Johnlocka? - inspektor właśnie rozsiadał się w swoim czarnym skórzanym fotelu.
      Sally wzruszyła ramionami.
     - Jesteśmy detektywami, a nie pisarzami romansideł.
     - No tak – uśmiechnął się Greg, przerzucając kartki. - Z bardzo bujną wyobraźnią, to ważne w tym zawodzie.
      Donovan oblała się rumieńcem, albo to rumieniec oblał ją, co za różnica.


     - Kawa z pączkiem i Sherlock nigdy nie dowie się, co i nim piszecie. Nie dowie się też jego brat, a z tego, co wyczytałem, wiecie na jak wysokim jest stanowisku. Johnowi jednak podrzucę te fantazję, spodobają mu się.
     - Przepraszamy za.. Molly – rumieńce nagle przeskoczyły na inspektora.
     - To ją powinniście przepraszać, a nie mnie – spuścił wzrok. - No ale – ożywił się niemal natychmiast – kim jest ta Mary? Wiecie coś, o czym ja nie wiem?
     - To po prostu popularne imię, mogłaby to również być Anna czy Julia.
     - A dlaczego Sherlock powstaje z grobu? A co istotniejsze – dlaczego w ogóle umiera?
Autorzy spojrzeli na siebie z niepewnością.
     - On nie umarł, on razem z Moriarym odgrywali wielkie, wymagające udziału całkiem przypadkowych osób przedstawienie – w oczach Andersona pojawiły się iskierki podekscytowania lub szaleństwa. Może wcale nie jest bardziej normalny niż Sherlock, niż ten cały Moriarty. W końcu to on napisał scenariusz tego przedstawienia.
     - Nie podoba mi się – rzucił stanowczo Greg. - Nie podoba mi się też to, jak traktujecie człowieka, który wykonuje za was praktycznie całą robotę, oboje jesteście żałośni.



     John patrzył na rozentuzjazmowanego Sherlocka, jakby ten właśnie przyznał się publicznie, że nie jest najinteligentniejszym człowiekiem na Ziemi.
     - Na prawdę myślisz, że właśnie tym się zajmują londyńscy detektywi w wolnym czasie?
     - Oczywiście, John! - Sherlock wyskoczył z fotela, wylewając przy tym ciemną, jak jego włosy, zimną już kawę, postawioną na podłokietniku przed trzema godzinami. - Oni nas wielbią!
     - Chyba ciebie - mruknął John i wziął duży łyk gorącej herbaty.

***

Trochę wyszłam z wprawy, trochę zapomniałam, jaki był sens tego opowiadania, trochę mam za dużo innych niezrealizowanych pomysłów, ale byłoby głupio zostawić debiut nieskończony, więc przepraszam, że zakończenie jest takie, a nie inne.

6 komentarzy:

  1. Dobra. Nie mam pojęcia kim jest połowa bohaterów, ale coś mi zaświtało...
    Kim jest Jim? Czy to Mary umiera? To była narzeczona Johna, a skoro panna Młoda mówiła do niego, wydaje mi się... Czemu Mary została postrzelona?!
    Właściwie, czemu napisałaś już Epilog? Tak szybko :C
    Johnlock - Tutaj nikt nie musi mi tłumaczyć o co chodzi :D
    Uwielbiam autorów tego dzieła! Chociaż szczerze jestem ciekawa miny Johna, gdy o tym przeczyta. Szkoda, ze Sherlock się o tym nie dowie :C
    Musiałam sobie wygooglować słowo "shipuję" i... Wyskoczyło mi "shippuje" - to jest to samo, prawda? Jeżeli tak, to...
    Po tym całym "Johnlocku" mam złe skojarzenia.
    Troszeczkę się pogubiłam, ale jak na kogoś, kto nie oglądał serialu i nie czytał książek, nie było najgorzej! :D Chociaż film oglądałam!
    Film był super, ale głownie dlatego, ze Sherlocka grał Robert Downey Jr. (uwielbiam go, jako Iron Mana).
    Nie mów, że Ty tak na poważnie! Nie możesz skończyć Sherlocka :C
    Chociaż zakończyłaś, ale no! Tak szybko :C
    Właściwie to zastanawiam się, co będziesz teraz tutaj pisać?
    Bo z poprzedniego nagłówka kojarzyłam tylko tą budkę telefoniczną. To był Doktor Who! Jednak oglądałam dwa sezony, licząc na romans jego z blondyną, a później dowiedziałam się, że Nieśmiertelny Podróżnik, w kolejnych sezonach grają inni aktorzy.
    Mniejsza z tym, rozwijam się nie na temat.
    Tak mi smutaśno, że skończyłaś już to opowiadanie! Doskonale pamiętam, jak pierwszy raz weszłam na Twojego bloga i taka zdumiona byłam, jak rewelacyjnie piszesz! Nadal uważam, że jesteś w tym świetna! :D Uwielbiam twój styl pisania, jest lekki, przyjemny i wręcz doskonały! Też bym chciała tak pisać...
    Zbytnio nie wiem, co jeszcze napisać, bo nadal nie wyszłam z szoku, po tytule... Moment! Ty mnie wkręcasz! To wcale nie był koniec, prawda? To tylko taki dodatek, tak? O.O Proszę?
    Cofnęłam się do Twojej notki... Moja nadzieja umarła T~T
    Przynajmniej zakończyłaś to opowiadanie, a nie porzuciłaś i zostawiłaś w kącie.
    Koniec był przygnębiający (bo to koniec i miałam ochotę płakać!), zaskakujący, arcymistrzowski, kongenialny, fantastyczny, fenomenalny, bajeczny, feeryczny, zdumiewający, niespotykany, wspaniały i apolliński!
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. OESU SKISŁAM
    Czytam sobie, że zastrzelą Jima i coś jest o Lestradzie, a ja rozproszona byłam i takie: adfg czy to Lestrade zatrzelił Mary, ONIE!
    A potem ten "folder" i "pasja" i z każdą chwilą rósł mi uśmiech na twarzy, jeju jakie genialne rozwiązanie, KTÓREGO NIKT SIĘ NIE SPODZIEWAŁ.
    Prawie mi serce stanęło!
    I jestjestjest troszeczke Dżonloka, który ociepla moje serduszko zawsze, choćby wzmianka.
    Jestem teraz taka jakaś rozemocjonowana, przede wszystkim zaskoczona, jak mogłaś zrobić mi coś takiego. Tak naprawdę to jestem tak przecudownie zadowolona, że Mary tutaj tak naprawdę nie ma i wow Sherlock szipuje Johnlocka uuuuuuuuuuuuu
    Padam do nóg, chciałabym Wena, żeby Ciebie również czymś zaskoczyć ^^
    I cieszę się, że jednak dzisiaj weszłam ^^ Powodzenia w dalszym pisaniu, jak najwięcej, proszu ;u;
    (ps ostatni zapis to 'pomyślał', więc dlaczego są myślniki, jakby Jawn to mówił, zamiast "? już znikam)

    OdpowiedzUsuń
  3. JAPIKOLE.
    SZTAMAKU, M8. JAK TY. DO U EVEN HUMAN.
    Szczerze powiedziawszy jak za pierwszym razem to przeczytałam, to takie "dafuq, coś mi się chyba pomyliliło". Bo czytałam to w nocy xD
    I tak naprawdę to teraz znowu mam lekkiego mind-fucka, bo to jest tak dobrze przemyślane c':
    Ja, jako osoba, która prawie w ogóle nie myśli o tym, co pisze, gdy czytam Twoje opowiadania, wszystko ma swoje miejsce ^O^
    Do tego świetnie opisałaś perspektywę Sherlocka, taki czysty, wszystko tak schematycznie i ładnie opisane, nawet nie umiem wyrazić tego słowami, meh.
    Krełatywna jesteś, m8, i to bardzo. Czuję się głupio, że dopiero teraz komentuję, aLE TO NADAL KOMENTARZ.
    Bardzo ładne opowiadanie, ja znam Twój mroczny plan, Ty wiesz, Ty wiesz.
    Tylko krótkie jakieś takie, meh.
    Ale JOHNLOCK </3 ;_; Moje fangirlowe serduszko zawsze się raduje! *i krzyczy z bólu, ale nie tym razem*
    I PISZ TAMTO Z TYM CHŁOPAKIEM, PLS.
    To było cudownie cudowne.
    Weny życzę bardzo dużo.
    - Napoleon *bo zapomniałam się wylogować*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mnie zaciekawiłaś tym opowiadaniem!
    Co powiesz na obserwacje za obserwację ? daj znać u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę zacząć od początku, bo tak to nie rozumiem 50% tekstu (znaczy rozumiem, tylko nie wiem o co chodzi).
    http://frazeologizmastrall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń