wtorek, 13 października 2015

A2

      Dwudziesta kreska wyskrobana paznokciem, a właściwie już jego resztką, tym razem ukośna, czyli trochę lepiej. Nawet nie wiedział dlaczego. Koniec czterodniowej monotonii? Czy tyle dni trwa tu tydzień? Czym w ogóle jest 'tydzień' i dlaczego coś w głębi podpowiada, że koniec tygodnia nie jest końcem rutyny, lecz jej początkiem?

      Na widok zdartych palców chłopca, kosmetyczka pewnie by się popłakała, a nieprofesjonalny lekarz zleciłby amputację, ale tylko ból utrzymywał go przy zdrowych zmysłach (haha do tych, co czytali książki). Tylko wiecznie pozdzierane płytki paznokci były dowodem, że labirynt naprawdę istnieje, a on naprawdę jej w nim uwięziony i tylko taki kalendarz udowadniał, że dni faktycznie mijają, że nie są jednym nieskończonym, czy raczej zatrzymanym, okresem czasu, czy też niewiarygodnie długą godziną. Chociaż już nie raz chłopak przyłapywał się na tym, że przed zamknięciem wrót, kilka razy zaczynał dłubanie w kamieniu.

     - Wielki dzień, co, sztamaku? - niespodziewane uderzenie w plecy niemal nie powaliło anemicznie wyglądającego blondyna, który tylko uśmiechnął się w odpowiedzi na pytanie.

      W ogóle, co to miało być za pytanie? Bo brzmiało raczej, jak marna próba nawiązania nudnej konwersacji. Boże, przecież jest tu zamknięty z tymi ludźmi, nie może się od nich izolować, przecież są niemalże rodziną... patologiczną.

      Oczywiście, że wielki dzień. Po raz pierwszy od dwudziestu dni gapienia się w te durne, puste ściany, będzie miał okazję wyjść z tej równie pustej i durnej polany i obejrzeć te same cholerne mury, tyle że od zewnątrz. A właściwie od zewnątrz wewnątrz, ale to lepsze niż nic.

***

      Dziś na otworzenie bram czekało zaledwie trzech Zwiadowców łącznie z Newtem. Dlaczego? Przecież zawsze z takim entuzjazmem dawali się pochłonąć murom labiryntu.
      
     Nigdy nie zbliżał się do wrót na odległość mniejszą niż dwie długości swojej prowizorycznej drabiny, inaczej pragnienie ucieczki z tego miejsca, mogłoby go zgubić. Teraz, dosłownie czując chłód kamienia i widząc pojawiającą się na przedramieniu gęsią skórkę, czuł że żył, a przynajmniej, że nie jest martwy.
      
     Przeoczył ten piękny moment, otworzenia się przed nim świata poza Strefą, skupiony na tym, by wystartować równo z towarzyszami, którzy nie zamienili z nim dzisiaj ani słowa... ani wczoraj, przedwczoraj też nie, właściwie to zaczynał się zastanawiać czy nie są przypadkiem niemowami, albo może robotami, co w sumie nie przeszkadzało by mu zbytnio, ale jednak nie wiedzieć czemu, pragnął rozmowy, chociaż krótkiej... nie, on potrzebował spędzić cały długi dzień w towarzystwie choćby jednej wyrozumiałej osoby, na której mógłby wyładować wszystkie emocje, kumulujące się w nim od pierwszego dnia w zamknięciu. Beształ się w myślach za każdy taki słaby moment.


      Zawód to mało powiedziane, po niecałej godzinie spędzonej w cieniu kamiennych bloków, chłopak czuł, że umiera, że nie zrobi już ani jednego kroku. Nie miało to żadnego wpływu ze zmęczeniem, ta pułapka męczyła go psychicznie, każdy korytarz był do siebie identyczny, na ledwo widocznym niebie nie pojawiała się ani jedna chmurka, jedna chmurka, a zadziałałaby jak zastrzyk adrenaliny. Czuł się jak w jakimś wyjątkowo okropnym horrorze, w którym przemierza korytarze nieskończonego hotelu klaunów, pokój za pokojem, każdy taki sam, można dostać niezłej schizy... rzygał już tą niezmiennością.

     - Co my tu w ogóle robimy? – zapytał cicho, jakby sam do siebie, jakby faktycznie dostał halucynacji.

      Alby i Minho natychmiast się zatrzymali, czekali na znak nowego, jak dwa tresowane nietoperze, gotowe wyłapać nawet najcichszy szmer.

     - Właściwie nie robimy nic, przebiegliśmy tą samą trasę już 5 razy, nie zauważyłeś? - czarnoskóry oparł się plecami o ścianę i powoli zsunął na ziemię, w ostatniej chwili krzyżując nogi. Jego przyjaciel zrobił tak samo. Wyglądali teraz jak małe dzieci, czekające na polecenia przedszkolanki.

     - Właśnie w tym problem, że zauważyłem – czuł się niezręcznie, patrząc z góry na przywódców całej Strefy.

     - Więc o co chodzi? - uśmiechnął się wyjątkowo sztucznie Minho, jakby ktoś powiesił go za policzki na sznurku do wieszania prania. - Masz ochotę na kolejną rundkę?

     - Dlaczego my to robimy? Dlaczego wy to robicie? - cisnął Newt, ignorując postawę Minho, który szczerze mówiąc, powoli zaczynał mu działać na nerwy.

     - Usiądź – nakazał Alby.

     - Nie będę siadał, kiedy to ode mnie zależy uwolnienie całej Strefy!

     - Ależ z ciebie bohater, smrodasie – wtrącił się Minho. - Siadaj natychmiast!

     - W porządku – uniósł dłoń Alby, stawiając między zwiadowcami niewidzialną barierę. - Jak myślisz, jak wielki jest ten labirynt?

     - Tak wielki, że w trzy miesiące wciąż nie daliście rady odnaleźć wyjścia, przebywając w nim cały dzień – prychnął chuderlak, a skośnooki już zdążył się odbić pięściami od dzielącej ich bariery.

     - Widzisz, to nie tak... mamy tu 8 sekcji, każda wielkości mniej więcej naszej Strefy, która znajduje się pośrodku, w centrum. Sporządziliśmy plany każdej sekcji, w każdym dniu miesiąca i zauważyliśmy pewien system – ściany każdej nocy zmieniają swoje położenie, aż po 28 dniach, w dniu przybycia nowego świeżaka, wracają do swojego pierwszego ustawienia, i tak w kółko.

     - Czyyyyli?

     - Czyli, że stąd nie ma wyjścia, idioto! - zerwał się Mihno, a jego gałki oczne błyszczały od łez, które usilnie starał się powstrzymać.

6 komentarzy:

  1. eyo ladiez
    And sassy newt
    Yas. Stworzyłaś go takiego perf, idealny jest, zadziorny, swaggy, sassy - Newtowa kwintesencja!
    Już mówiłam, że kocham Twój styl pisania, ale napiszę jeszcze raz, poetycko.
    Pływasz po tym tekście, z niemalże kpiną, takim dziwnym drwieniem, wyższością (to dobrze don łori) i to jest osom.
    Tak bez ładu i składu, jutro będzie ładniej.
    Miłej nocy.
    p.s zgiń za to "utrzymanie przy zdrowych zmysłach"
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. soz i dziękuję bardzo, senpaiu
      tylko, że... ja nie umiem pływać XD

      Usuń
    2. Może nie umiesz pływać na żywo, ale w tekście umiesz yo.
      I ogólnie taki temat wybrałaś, który roztapia moje serduszko. Plus tak ładnie opisane, że ja nie umiem.
      GSHAVFHJS <3
      Newtowe fanficki zawsze są mile widziane. Aha, i nasłałam na Ciebie moją TMR-ową kożelankę, więc no, masz czytelnika nowego x'D
      Bardzo ładnie opisane, czekam na kolejną część. I kolejną. I kolejną.
      Powodzenia i weny!~♥

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe. Fajny temat wybrałaś. ;)
    Zapraszam do mnie: http://stories-stay-with-us-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błagam, nie oszukujmy się XDD

      Usuń
    2. Piszesz książkę czy opowiadanie? Moj pierwszy post w tym temacie za mną. Własna twórczość jest super! Będę częściej zaglądać!
      5 REASONS, WHY I LIKE FALL? Nowy post!
      life-that-inspired.blogspot.com
      Pozdrawiam!

      Usuń